Skąd biorą się zakwasy? W środowisku amatorów sportów wysiłkowych krąży stereotyp, że zakwasy, a w zasadzie ból zakwasowy związany jest z gromadzącym się w mięśniach kwasem mlekowym. Jednak to nie on odpowiedzialny jest za odczuwany, nawet do 3 dni po wysiłku, dyskomfort. Jest on konsekwencją mikrouszkodzeń mięśni.
Pierwsza broń w walce z zakwasami to systematyczny wysiłek o stopniowo zwiększanej intensywności, a także rozgrzewka przed samym treningiem. Mikrouszkodzenia mięśni występują najczęściej w nierozciągniętych i nieprzyzwyczajonych do ruchu miejscach. Doskonale widać to po szalonej nocy w dyskotece lub po spływie kajakowym, kiedy aktywujemy i czujemy ból w mięśniach, „o których obecności nie mieliśmy pojęcia”.
Jeśli już jednak mleko się rozlało, a trening ponad nasze możliwości jest za nami, mamy kilka doraźnych sposobów na złagodzenie bólów zakwasowych. To przede wszystkim ciepło w każdej postaci – kąpiel, sauna, kompres lub pobyt na basenie. Badania wskazują, że pozytywne działanie ma również sok z wiśni, a także delikatny masaż rozluźniający. Piwo? Jedynie jako środek znieczulający.